Tegoroczna IX edycja konkursu "Dziedzictwo średniowiecza na Ziemi Kłodzkiej" organizowanego przez KTO, to moje trzecie spotkanie z konkursem. Mój debiut to opieka artystyczna uczestniczących w konkursie dzieci, moich podopiecznych ze Studia Plastycznego Kłodzkiego Ośrodka Kultury. W następnych latach zostałam zaproszona do udziału w pracach jury konkursu. Jakkolwiek obie formy mojego uczestnictwa są bardzo ciekawe i kreatywne, to udział w pracach komisji konkursowej jest o wiele trudniejszy i bardziej odpowiedzialny. Gdy "startuje się" w konkursie razem z dziećmi, sytuacja jest właściwie prosta. Na potrzeby tematu powstaje małe dzieło sztuki, a moja rola sprowadza się do takiego pokierowania pracą dziecka, aby uzmysłowić małemu artyście, że oprócz przyjemności tworzenia staje do konkursu. Wiadomo, że bierze się udział w wyścigach, aby wygrać lub otrzymać wyróżnienie czy pochwałę. Jako opiekun musiałam pełnić rolę partnera w tym wyścigu, polegającą na dopilnowaniu, aby praca dziecka była wykonana perfekcyjnie pod względem obranej techniki, zwracała uwagę jurorów, a jednocześnie nie zatracała dziecięcej świeżości i naiwności.
Od strony jurora sprawa nie rozgrywa się w tak prosty sposób. Od kilku lat konkurs przebiega na bardzo "wyśrubowanym" poziomie. Prowadzący uczniów do konkursu nauczyciele i opiekunowie zdają sobie z tego sprawę. Prace dzieci przedstawiają się w całym bogactwie technik i pomysłów. Nieraz nieznacznie przekraczając to, o czym wspominałam wcześniej, dziecięcą naiwność i szczerość wypowiedzi. Wyróżniając poszczególne prace nie znam autorów. Oceniam tylko to co widzę: sposób rozwiązania tematu, biegłość techniczną, świeżość i spontaniczność młodego artysty. Próbuję się wczuć w jego akt tworzenia, zrozumieć jego przeżycia i treść, którą chce przekazać. Kolejnym bardzo ważnym zadaniem, jest prześledzenie i zrozumienie roli jaką odegrał opiekun w procesie powstawa nia dzieła. Jest to nieraz najistotniejszy czynnik końcowej oceny, ponieważ to stopień zaangażowania i sposób pracy z dzieckiem może być decydujący o przyznaniu lub nie nagrody. We wcześniejszych latach pojawiały się nieraz zarzuty, że prace dzieci są zbyt dorosłe, że bardzo dużą rolę w ich powstawaniu odgrywali opiekunowie, narzucający technikę, pomysł i wykonanie. Właśnie takie prace jury musi starannie wyłowić i poddać surowej ocenie. Może to wydaje się krzywdzące dla dziecka, ale winny takiej sytuacji jest sam prowadzący do konkursu opiekun, którego można okreslić mianem: "kreatywny nie fair".
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy zgłoszone na konkurs prace są wynikiem warsztatów plastycznych, plenerów oraz podobnych przedsięwzięć. W takim wypadku jest jeszcze trudniej wyłowić prace tzw. "pod mistrza", spośród tych autentycznie zainspirowanych, gdzie dziecko przejęło to co jest wartościowe od swojego nauczyciela, autentyczną radość i potrzebę indywidualnej kreacji, postawę wobec twórczości i dorosłego świata sztuki, a nie jedynie zręcznie naśladowaną efektowną technikę.
Jako juror Dolnośląskch Konkursów Plastycznych oraganizowanych przez Kłodzkie Towarzystwo Oświatowe bardzo się staram i mam nadzieję, że moja praca w jury wyławia autentyczne postawy, za którymi stoi wrażliwe, kreatywne dziecko, kierowane mądrze przez opiekuna. W tak niewymiernej dziedzinie jaką jest ocena działań twórczych, zwłaszcza jeśli ma się do czynienia z twórczością dziecka, nie jest łatwo oceniać. Nagrodą za dokonanie właściwej oceny jest radość na twarzach dzieci oraz duma opiekunów i rodziców, gdy słyszą swoje nazwiska wyczytywane podczas wernisażu wystawy w Muzeum Ziemi Kłodzkiej, prezentującej efekty kolejnych edycji konkursu. Autor: Renata Szpak.
|